poniedziałek, 22 lipca 2013

Tylko Li i Lu





       Uwielbiam celebrowac kazda chwile spedzona tylko we dwie... Mama i corka... Kobieta i dziewczynka... Kochajaca i kochana... z wzajemnoscia.
Takie momenty sa mi bardzo potrzebne. Wowczas sie wyciszam, zapominam o wszystkich i wszystkim. Kocham to, ze w tych chwilach Liwka absorbuje mnie bez reszty. Wyciska ze mnie kazda krzte uwagi. Uczy milosci, pokory i cierpliwosci... a z ta ostatnia u mnie slabo. To takie moje osobiste sacrum. Cos pieknego, nie do opisania.
     Gdy tak obserwuje jak karmi kaczki, przyglada sie dzieciom, dziwi sie chmurom, smieje do powietrza... kurcze... stwierdzam, ze cholera czas strasznie pedzi do przodu... a kazda chwila jest przeszloscia... 
Jeszcze wczoraj miala kilka dni, nieobecne spojrzenie i czekoladowe wloski... a teraz to juz mala 'baba', ktora doslownie tuli misie do snu... Stoi, tuli misia i kolysze sie na boki jak 'mamka'... mysle... przeciez rosnie, jest coraz starsza... ale z drugiej strony odpieram to kazdym naparstkiem rozumu... tak nie chce by dorosla. Chcialabym nas zatrzymac... lecz czy warto zaprzatac sobie glowe marzeniami rodem z fantasy? 
Moje cudowne i niezastapione centrum wszechswiata. Nie sadzilam , ze kiedykolwiek bede posiadaczka tak wielkiej dumy. :)

Kilka zdjec zrobionych przez mame fotografa na niedzielnym spacerku:



























(kombinezon: ZARA, kapelusz: H&M, okulary: H&M, sandalki: Dolce&Gabana)


Obie z Liwcia czekamy na wasze komentarze.

<3
Lu


środa, 17 lipca 2013

Welcome to my world



            Sama zastanawiam sie co napisac na poczatek. Jak juz pewnie wiecie... albo i nie wiecie, to juz moj 3 blog. Pierwsze dwa z mojego punktu widzenia byly moimi osobistymi porazkami... tak wiem... zawsze znajdzie sie jakis pozytyw, ale biorac pod uwage kazdy mozliwy szczegol, uzbiera sie pokazna sumka bledow i niedociagniec. ;)
W moim odczuciu bylo za malo tego wszystkiego za co wlasnie lubi sie blogi... malo stylizacji, porad, opinii, etc.
Przyznam sie szczerze, ze problem ze stylizacjami mam do tej pory... Nie jestem dumna z tego do jakiego stanu doprowadzilam swoje cialo po urodzeniu Liwki. To tylko i wylacznie moja zasluga... idac tym tropem, jakos brak mi checi do uwieczniania tych niedoskonalosci na zdjeciach i publikowania ich w bezdusznej sieci. 
Mysle sobie... przelamie sie... zaczne szlifowac swoj wyglad, swoje cialo... i z kazdym postem bedzie coraz lepiej. :)
... bo chyba musi byc... prawda?
Polowa bloga nalezy oczywiscie do Liwiorka. To ona bedzie tu gwiazda. :) Pierwszy post mial byc posiwecony wlasnie jej, ale niestety ostatnio choruje i odmawia wszelkiej wspolpracy z mama-fotografem.
Tak wiec, kazda proba zrobienia jakiegokolwiek zdjecia konczy sie fiaskiem.
Obiecujemy jednak, ze juz niebawem Liwka was tu zaskoczy. 

Co jeszcze moge powiedziec?
Jak post to i jakies zdjecia by sie przydaly... takze z tej okazji wrzucam zdjecia z wczorajszego spacerku...
Wiem, chyba pierwszy raz bede spieta na zdjeciach... z gory za to przepraszam... musze sie odnalezc w roli wieszaka + size ...
hehe <3






( Today stuff: top: Vera&Lucy, trousers: Bershka, sunglasses: New Look, Heels/sandals: deezee.pl )

Na dzis skromnie, ale nie chce zeby rozbolaly was brzuchy :)
Moze byc? Czy buuu, do domu ;)


LiLu <3